„A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.”
Antoine Marie Roger de Saint-Exupéry

1

Z czarną opaską na oczach, jak zażyczyła sobie Clarie, siedziałam w limuzynie z babcią, czekając, aż dojedziemy na miejsce. Jak zwykle, podczas jazdy, panowała cisza, to było jedyne miejsce, gdzie buzia jej się zamykała. Miała dla mnie jakąś niespodziankę. Aż się boję! Ta kobieta jest nieobliczalna! Ale kocham ją z całego serca. Tylko ona zawsze mnie wspierała. Rodzice od dziecka planowali mi karierę prawnika, jak to oni, ale ja zawsze byłam inna. Wiedziałam, czego chcę i do tego dążyłam. Po wielu kłótniach, w wieku 20 lat, wyprowadziłam się do babci. Tak w ogóle, to nazywam się Victoria Shelley i mam 23 lata. Jestem szatynką o szczupłej sylwetce, jak to mówi moja babcia, o pożądanym ciele przez wszystkie modelki i niezwykle pięknej, i plastycznej buzi. Dlatego robiła wszystko bym chodziła po największych pokazach mody świata. Nie powiem by to mnie nie kręciło, bo to cudowna sprawa - stać na wybiegu, skupiać na sobie wzrok wszystkich, czarować. Uwielbiam to, tak samo jak pisanie. Na pewno słyszeliście o Elizabeth i Johnie Shelley, to moi rodzice, ale tylko formalnie. Nigdy nie mieli dla mnie czasu. Odkąd pamiętam towarzyszyła mi Miranda, młoda studentka, potrzebująca pieniędzy, a oczywiście mojej rodzinie tego nie brakowało. O babci też na pewno słyszeliście, słynna projektantka mody, Clarie Shelley. Pomimo iż miała 60 lat, w jej głowie nadal pojawiały się coraz bardziej szalone pomysły, które były hitami na każdym pokazie mody. Urodziła mojego ojca w wieku 17 lat i nigdy tego nie żałowała, twierdzi, że dzięki temu miała wszystko, co kochała: młodość, piękno, modę i dziecko, któremu poświęcała mnóstwo czasu, pomimo zapracowania. Ojciec też nie próżnował, na studiach poznał mamę i niewiele potem się urodziłam. Nie mam rodzeństwa, całe szczęście, mało to wariatów w mojej rodzinie? Wracając do niespodzianki, pewnie to coś wielkiego, bo po co inaczej miałybyśmy jechać limuzyną? Gdy tylko wysiadłam z samochodu, usłyszałam hałas ulicy.To był Nowy Jork - mój raj. Wiele razy myślałam by się tu przeprowadzić, ale przerażała mnie myśl o wydatkach. Tak, wiem, to dziwne - milionerka przejmuje się wydatkami, a jednak. Babcia złapała mnie za rękę i prowadziła w jakimś kierunku. Z orientacją w terenie u mnie kiepsko, a jak mam zasłonięte oczy to już w ogóle. Pomimo to ciągnie mnie do wielkich miast. Tam życie toczy się szybciej, ale i ciekawiej. Babcia nie podzielała mojego zdania, Nowy Jork ją przytłaczał, a że jej dom mody (BeautyShelley) znajdował się w centrum, wybudowała wille z siecią basenów na przedmieściach.
- Już prawie jesteśmy na miejscu - miała tak podekscytowany głos, że prawie krzyczała. Jestem taka podekscytowana! – teraz już krzyczała.
 - A myślisz, że ja nie? Knujesz coś za moimi plecami, odkąd się urodziłam i zawsze o wszystkim dowiaduje się ostatnia – odpowiedziałam tonem z udawanym oburzeniem, bo tak naprawdę uwielbiam jej niespodzianki.
- Dobra, mała, nie marudź, tylko uważaj jak chodzisz! Nie chce widzieć już twoich zdartych kolan. Masz takie zgrabne nogi. A właśnie, Marco jutro przywiezie najnowsze hity sezonu. Wybierzesz, co ci wpadnie w oko, jak zawsze, ale radze ci, bierz wszystko. Przeszłam samą siebie! Pamiętaj by nie zakładać ich przed przyszłym piątkiem. Nie powinno się pokazywać dzieła przed premierą. Będzie tam też parę ciuszków od Coco Chanel, Prady oraz Gucciego a resztę sama zobaczysz. Viki, jakbyś chciała to przyłącz się do mnie, w sobotę wybieram się na bankiet do Marca Jacobsa. Będzie  zachwycony twoją obecnością. Powiem Marcowi, by znalazł coś idealnego na ten wieczór. Dziś czwartek, dobrze by było, abyś wpadła do Beuty po coś oryginalnego. Dbaj o wagę. Nie możesz przekroczyć 55 kg.
- Dobrze, babciu, dam sobie radę, ważę 54kg od 3 lat – powiedziałam z cierpliwością. Zawsze miała dużo do powiedzenia i prawdopodobnie po niej to odziedziczyłam.
Możesz mi w końcu powiedzieć, gdzie idziemy? Nie jesteśmy już na dworze, prawda?
- Tak, obecnie wchodzimy do windy. Nie zadawaj więcej pytań, zawsze musisz być taka ciekawska? Trochę cierpliwości, dziewczyno!  - zaczęła chichotać.
Cała ona, trudno było przewidzieć jej humor, nie znosiła, kiedy ktokolwiek zwracał jej uwagę, że zrobiła coś źle i zadawał jakiekolwiek pytania, wolny duch, prawdziwa artystka. Byłam jedyną osobą, którą nie obowiązywały te zasady. Zawsze za bardzo mnie rozpieszczała i mówiła, że dla mnie nie ma zasad, sama mam je tworzyć i ich przestrzegać, a inni mają się dostosować. Można powiedzieć, że stosowałam się do tego. Czasami mam wrażenie, że zachowuję się jak ona, co mnie przeraża. Nie jestem królową! Nie żeby ona była, ale często się tak zachowuje. Winda dojechała na piętro, gdzie wysiadałyśmy. Usłyszałam, jak przekręca klucz w drzwiach. Pierwsze, co przyszło mi na myśl to, że znowu wynajęła hotelowy apartament na imprezę „niespodziankę”, ale nie mogę sobie przypomnieć powodu, dla którego miałaby to robić. Jednym ruchem ręki ściągnęła mi opaskę z oczu. Rzeczywiście zobaczyłam apartament, ale na pewno nie był on hotelowy. Ogromna przestrzeń w nowoczesnym stylu od razu zauroczyła mnie. Składała się z parteru i piętra oraz ogromnego balkonu. To chyba 70-te piętro! Nie pomyliłam się. Widziałam cały Nowy Jork! Praktycznie w ogóle nie było ścian, a ich skrawki miały kolor biały, poza tym wszędzie otaczały mnie okna. Podłoga pokryta wykładziną, bardziej przypomina dywan tak miękki, także w odcieniu bieli. Meble oraz dodatki były w różnych kolorach, ożywiając pomieszczenie i jednocześnie ze sobą współgrając. Wszystko było z najnowszych katalogów najlepszych projektantów. Nie można było od nich oderwać wzroku, a dodatki jeszcze bardziej to utrudniały. Obok szerokich szklanych schodów stało mnóstwo pudeł, w których zapewne było mnóstwo moich pierdółek.
- Podoba ci się? To twój nowy apartament na Upper East Side przy 63 ulicy. Są tu wszystkie twoje rzeczy. Część rzeczy jest już w szafie, nie mogłam pozwolić by ubrania zniszczyły się w kartonach. Czas byś się usamodzielniła. Tak na dobry start daję ci go. Jest dość duży : ogromna sypialnia z gigantyczną garderobą i  wielką łazienką, duża kuchnia, potężny salon, balkon jak Luwr, łazienka dla gości oraz 3 sypialnie, każda z osobną łazienką dla przyjaciół czy kogo tam chcesz. No i widok powala na kolana. Jeżeli coś ci nie odpowiada możemy to zaraz zmienić. Może wolałabyś większy apartament? Wszystko mogę załatwić, powiedz tylko słowo – cały czas mówiła, szczęśliwa i podniecona efektem swoich trudów.
- Jest nieziemsko pięknie! Czuje się, jakbym była w niebie i w zasadzie jestem, tak wysoko. Idealnie trafiłaś w mój gust. Dziękuję, nie trzeba było  - uściskałam babcię ze wszystkich sił.
- No dobrze, to skoro to już mamy za sobą, to może skorzystamy z dobrze wyposażonego barku. Zobaczymy, czy zdołałam cię czegoś nauczyć. Musimy porozmawiać o wiosennym wypadzie do Paryża. Posiadam już kilka projektów. Mam nadzieję, że znajdziesz chwilkę by na nie zerknąć. Jest już koniec października, a ja jestem w proszku. Po piątkowym pokazie bierzemy się do roboty.
- Nie panikuj, zawsze tak mówisz, stawiasz wszystkich po kątach, a potem dwa miesiące wcześniej mamy wszystko gotowe, przez to później harujemy jeszcze więcej by zrobić poprawki, bo część jednak może być kiczem. Dajesz za szybkie tępo, nawet jak na Nowy Jork. Proszę, twoja Apple Margarita.
Przydałby ci się urlop. Może na 2 dni w Vegas, a potem na Kretę? Ciocia Jene na pewno ci nie odmówi.
- Nie mam czasu na wakacje, skarbie. A  co do Jane, to nawet nie wiem gdzie jest. Ostatnio dzwoniła z Californii jakiś miesiąc temu, bo potrzebowała jakiejś nowej kiecki, od czego ma się siostrę bliźniaczkę? Chodź na balkon, muszę zapalić.
Babcia miała tylko jedną siostrę i gdyby nie to, że Jane ma piskliwy głos i nie ma gustu, nie dałoby się je odróżnić.
- A tak w zasadzie, kiedy miałaś czas mnie tu przeprowadzić? Byłam u rodziców zaledwie 4 godziny.
- Mówisz, jakbyś mnie nie znała. Scarlett i Allyson się tym zajęły.
Dwie asystentki babci, całkowicie niezawodne, chociaż dawała im nieźle popalić. Szczerze im współczułam, praktycznie nie miały życia poza pracą. Rozsunęłam drzwi (a w sumie „okno”) i wyszłyśmy na mój balkon. Wypaliła błyskawicznie papierosa, a następnie rozpoczęła swój monolog.
- Masz kluczyki do domu na stole w kuchni, zapasowe ja będę miała, przy wejściu w szafie jest alarm, jest identyczny jak u mnie, kod to 9404.
Zaraz jadę do domu, więc się rozgościsz w spokoju. Pozdrów Jake’a. Dobrze wykorzystaj mieszkanie, przy telefonie masz numery najlepszych restauracji oraz barmanów –  ucałowała mnie i wyszła. Jackob Swine to mój chłopak. Wysoki brunet o oczach w różnych odcieniach niebieskiego, od granatu poprzez błękit, aż do turkusu. Jest niesamowity i jaki przystojny, w końcu model. Nie pracuje dla mojej babci, ponieważ chce sam zasłużyć na swoją pozycję. W zupełności to rozumiem. Tak, kolejna zwariowana osoba w moim w życiu, która mnie kocha. Nie mieszkamy razem, ponieważ oboje nie jesteśmy gotowi na ten krok do przodu. Mamy całe życie przed sobą, nie ma się co śpieszyć. Rzuciłam się na miękką sofę, aby wypocząć po dniu z rodzicami. Była miękka, czułam jakbym leżała na puszystej chmurce, która nie pozwoli mi wypaść ze swych objęć. W tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie babcia o czymś zapomniała, przecież nikt inny nie wie że się przeprowadziłam. Nie doceniłam mojej kochanej Clarie. Za drzwiami stał Jake z butelką wina. Od razu znalazłam się w jego ramionach. Nie widzieliśmy się tylko 4 dni, a czułam jakby to była wieczność. Złożył namiętny pocałunek na  mych pełnych ustach.
- Pomyślałem, że wpadnę coś ugotować, bo pewnie po spotkaniu z rodzicami nie masz na nic siły – przytulił mocno do siebie. Clarie przygotowała mnie na ten wieczór miesiąc temu. Wyposażyłem kuchnię we wszystko co trzeba – Jake jest znakomitym kucharzem i wie jak mi dogodzić.
- To co dziś jemy?
- Patrząc na godzinę, to coś na szybko. Zaraz coś wykombinuje, a ty zmykaj pod prysznic, widzę cię tu za 40 minut.
- Okej, już o nic nie pytam, lecę – dałam mu buzi i rzuciłam spojrzenie na Nowy Jork, który jest wiecznie żywy, ponieważ nigdy nie śpi. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko należało do mnie. Clarie do tej pory zaprojektowała parę wnętrz, ale to zdecydowanie najlepszy projekt z jej wszystkich dzieł. Powoli weszłam na piętro, delektując się widokiem. Przeszłam przez wszystkie pokoje jakie tylko tam były. Dokładnie tak, jak powiedziała babcia, nic dodać, nic ująć. Moja sypialnia przypominała bardziej salon. Chociaż nie znajdowało się tam nic innego, prócz wielkiego łóżka, które było bardzo efektowne i zajmowało prawie cały pokój. Sufit złożony z okien z żaluzjami automatycznymi. Nocą mogłam wpatrywać się  w gwiazdy, a rano nie będę się martwić, że obudzi mnie światło słoneczne. Od sypialni drzwi prowadziły do małego przedpokoju, była tam tylko donica z kwiatem i dwoje drzwi. Jedne prowadziły do łazienki, która przerosła moje marzenia. Drugie do garderoby  przypominającej dom mody mojej babci.
W łazience, która właśnie stała się moim ulubionym miejscem, było jacuzzi z widokiem na Nowy Jork oraz ogromnym telewizorem na ścianę, a także prysznic z natryskami masującymi, zwykła wanna, umywalka wtopiona w blat, który krył w sobie wiele tajemnic. Odkryłam, że ma rozsuwaną powierzchnię, gdzie w środku znajdowały się wszystkie niezbędne rzeczy do zrobienia perfekcyjnego makijażu. Sufit można było uznać za nieobecny, ponieważ, tak jak w sypialni, było to po prostu okno. Czy babcia kiedyś przestanie mnie zaskakiwać? – zaśmiałam się w duchu. Kafelki wybrała oczywiście śnieżno białe, ale wyglądały jak fala, zaś meble i dodatki były w różnych odcieniach czerni i szarości. Z rozkoszą wskoczyłam pod prysznic, który mnie wymasował. Następnie wrzuciłam na siebie zwiewną sukienkę od Marca Jacobsa w odcieniu fioletu, co podkreśliło moje piękne zielone oczy oraz klasyczne szare szpilki z zamszu od Coco Chanel. Wysuszyłam i ułożyłam włosy, a potem nałożyłam lekki makijaż. No dobra, teraz mogę zejść do Jake’a. Stół wyglądał wspaniale. Jak zawsze dbał o szczegóły. Zmienił wystrój stołu tak, że poczułam się jak w prawdziwej włoskiej restauracji. Na talerzach już czekało na nas gorące spaghetti, a w kieliszkach znajdowało się czerwone wino. Pomiedzy tym wszystkim stały dwie świeczki, które były obecnie jedynym oświetleniem balkonu, nie licząc mojego wiecznie żywego Nowego Jorku.
- Madame, dziś promienieje pięknem – ujął moją dłoń i delikatnie musnął wargami. Uwielbiałam, gdy uwodził mnie tak, jakbyśmy się widzieli pierwszy raz w życiu.
- Czy madame zaszczyci mnie swoim towarzystwem? – zapytał pieszcząc i całując moją dłoń.
- Monsieur, jestem zachwycona propozycją. Nie bawiąc się dalej, złapał mnie w pasie i pocałował. Trwało to krótko, ale wystarczająco długo by nasze serca zdążyły przyśpieszyć akcje. Staliśmy jeszcze chwilkę wtuleni w siebie. Następnie odsunął mi krzesło, abym mogła wygodnie usiąść i sam zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- Jak było u rodziców?
- Ojca nie było, ma jakąś „nagłą” sprawę, która najprawdopodobniej nosi imię jego nowej sekretarki. Nigdy sobie nie odmawiał przyjemności życia.
- Jak reaguje na to Elizabeth?
- Sama ma swoje tajemnice i kochanków, więc w takim układzie obydwoje dobrze się  czują. Zupełnie ich nie rozumiem, ale przyzwyczaiłam się do tego.
- Lepiej opowiadaj, czy znalazłeś jakieś fajne lokum na swoją restaurację?
- Nic, co byłoby na moją kieszeń.
- Dobrze wiesz, że koszty to nie problem, zajmę się tym.
- Viki, rozmawialiśmy o tym tyle razy, nie ma mowy – wiedziałam, że nic nie wskóram, więc postanowiłam zmienić temat.
- Jak przygotowania do wtorkowego pokazu? Klein zadowolony?
- Mamy sporo niedociągnięć, chodzi jak burza, dlatego jutro przed 6 muszę być na miejscu. Nigdy nie przypuszczałem, że praca modela może być tak trudna.
- To dopiero początek. Zobaczysz, co będzie później. Złożyłam swoje CV do New York Times’a. Jutro idę na rozmowę, na początek chce pisać dla tego czasopisma, zobaczymy jak mi pójdzie. Jeżeli nie wytrzymam roku, rzucam pisanie. Ludzie znają mnie jako modelkę, wypromowaną przez sławną babcię. Chcę coś osiągnąć sama, pracą a nie pieniędzmi i sławą.
- Trzymam kciuki  – uśmiechnął się, a w jego oczach zobaczyłam troskę. Dodało mi to otuchy. W każdym jego spojrzeniu widziałam miłość. Wstał i podał mi dłoń, abym i ja wstała. Wziął ze stołu nasze lampki z winem. Następnie podał mi jeden. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że w tle gra muzyka. Od razu rozpoznałam melodie. Bon Jovi ze swoją niezapomnianą piosenką always delikatnie pieścił moje ucho.
- Wznieśmy toast za apartament marzeń, cudowną Clarie i rozmowę z times’em – nasze kieliszki musnęły się, a następnie rozkoszowaliśmy się smakiem wina. Gdy tylko usłyszałam dźwięk piosenki Joe Cocker’a  - you can leave your hat on, obudziła się we mnie kocica. Namiętnie pocałowałam Jake’a, pogryzając mu dolną wargę, a następnie zmysłowym krokiem weszłam do apartamentu. Nie musiałam długo czekać na jego reakcje. Kiedy tylko kieliszki znalazły się na stole w kuchni, przywarł do mnie, jednocześnie sadzając mnie na blacie. Zostawiając moje niezaspokojone wargi, zaczął języczkiem błądzić po mojej szyi. Ramiączka mojej sukienki powoli spływały po moich ramionach, a jego dłonie pieściły moje pośladki przyciągając je bardziej do siebie, czym wzmagał moje podniecenie. Nie byłam wstanie zrobić czegokolwiek, byłam mu całkowicie oddana. Każdy dotyk, muśnięcie powodował dreszcze. Starał się być jednocześnie zmysłowy i brutalny. Zaczęłam sprawnie rozpinać jego koszulę, która chwilę potem wylądowała na stole. Jego idealne ciało właśnie pieściło moje. Jaką ja jestem szczęściarą! Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się na jego rękach. Nie wiedziałam, gdzie mnie niesie i szczerze nie obchodziło mnie to. Kiedy postawił mnie w sypialni w sekundzie sukienka zjechała po moim ciele, zostając w nieładzie na miękkim dywanie. Popchnął mnie na łóżko, które okazało się bardzo wygodne. Leżałam rozpalona do granic możliwości jedynie w czarnych koronkowych majtkach od Christiana Diora , które lada chwila mogły być w strzępach. Szybko pozbył się swojego ubrania i powrócił do swojego ulubionego zajęcia. Tak jak przypuszczałam jednym pociągnięciem zdarł ze mnie majtki. Kontynuował pieszczoty mojego nagiego ciała. Rozkoszowaliśmy się sobą przez długie godziny, aż w końcu zasnęliśmy wtuleni w siebie.

1 komentarz:

  1. Podoba mi się. Mimo, iż to nie moje klimaty, ciekawe. Więcej wątków erotycznych!! :D

    OdpowiedzUsuń